Tuż po jej wyjściu pojawił się
Anioł. Jack rozmyślając siedział na łóżku, jakby w ogóle nie widział jego
przybycia. Myślał o tym, co powiedziała Alex. Może Bóg chciał dzięki niej pomóc
mu się otworzyć? Może dzięki niej miał dostrzec piękno życia, znów zacząć się
nim cieszyć?
- Ej mam pytanie – odezwał się Jack.
- Jee.. No w końcu zwróciłeś na mnie uwagę.. – powiedział Anioł z przekąsem.
- Przepraszam, myślała. Słuchaj. Wiesz może, dlaczego Alex pojawiła się na
mojej drodze?
- A skąd
ja miałbym to wiedzieć?
- No pytam tylko.. – odpowiedział. Zaczął myśleć o tym pierwszym dniu szkoły.
Wtedy się poznali. – Chwila.. Ty specjalnie kazałeś się mi spytać się jej o ta
klasę nie? Nieprzypadkowo wybrałeś ją?
- Kurcze sprytny jesteś… Nie przypuszczałem że rozgryziesz to tak szybko..
- Więc po co? – Jack wstał i podszedł do Anioła
- Nie
wiesz? Na serio? To proste. Był Ci potrzeby ktoś, kto pomoże ci wyjść z tego
całego bagna, kto pomoże ci się otworzyć i znowu żyć. Ona jest po to, aby
pokazać ci, że możesz nie tylko istnieć ale także przeżyć własne życie. Nie
mogłeś być wiecznie zdołowany, bo przez to się zatracałeś coraz bardziej. Ona
ma pomóc ci z tego wyjść. I chyba dobrze jej idzie nie? – powiedział. Jack
milczał. Myślał.
- A co by
było, gdybym wtedy cię nie posłuchał? Gdybym spytał kogoś innego albo nie
dosiadł się do niej? – spytał.
- Po
pierwsze niemiałbyś tyle odwagi żeby spytać kogoś innego. Ale pomijając to,
byłoby z tobą źle. Albo popadłbyś w depresje całkiem, albo dawno nie
wytrzymałbyś i Bóg wie co byś zrobił. Nie widzisz? Ona cię odciąga od
wszystkiego, poświęca się, bo chce dla ciebie jak najlepiej. Jest bardzo dobrą
osobą o wielkim sercu.
- To
dzięki niej dalej tu jestem.. ale co z tobą? Przecież to ty pomagałeś mi od
początku. Nie wystarczyłoby to?
- Do
pewnego czasu owszem. Ale dobrze wiesz, ze potrzebujesz osoby, do której możesz
się przytulić, wyżalić, poczuć jej obecność tak dosłownie. A ja nie będę zawsze
w takiej postaci, jak teraz.
- Ej, ej,
chwila, bo nie nadążam. Chcesz mnie opuścić? Po tym wszystkim? – Jack zaczął
nerwowo chodzić po pokoju.
- Nie. Ja
będę z tobą zawsze, ale być może już za niedługo mnie nie zobaczysz nie
usłyszysz tak dosłownie. Wtedy ona zastąpi moje miejsce.
- Ale ja
chce też ciebie.
- Ja
będę. Zawsze będziesz mógł ze mną rozmawiać ale już nie w taki sposób jak
teraz. Ale to nic pewnego. Nie zależy to ode mnie. Nie myśl o tym, tylko
dziękuj Bogu za to, że poznałeś ją.
- Ale to
Ty mi kazałeś do niej zagadać.
- Owszem.
Ale jak myślisz, kto jest za to odpowiedzialny? Kto jest odpowiedzialny za
wszystko, co się tu dzieje?
- Bóg. –
odpowiedział Jack szeptem. Anioł tylko przytaknął i zniknął.
Po tej rozmowie Jack długo nie
potrafił się otrząsnąć. Nagle jego przyjaciel ma zniknąć tak? Osoba która mu
pomagała? Przecież on się załamie. Niby jest Alex, ale ona nie zrozumie tego,
że najprawdopodobniej zniknie jego przyjaciel który jest aniołem. To
nielogiczne..