poniedziałek, 18 lutego 2013

Tak z innej beczki.

SaiChii ; ) Pierwszy cover. Z góry przepraszamy za wszelkie nieczystości itd : )

Teraz KLIK. Zachęcam do podzielenia się opinią : )

poniedziałek, 28 stycznia 2013

"Skrzydła Anioła" 5 część II rozdziału


Tuż po jej wyjściu pojawił się Anioł. Jack rozmyślając siedział na łóżku, jakby w ogóle nie widział jego przybycia. Myślał o tym, co powiedziała Alex. Może Bóg chciał dzięki niej pomóc mu się otworzyć? Może dzięki niej miał dostrzec piękno życia, znów zacząć się nim cieszyć?
- Ej mam pytanie – odezwał się Jack.
- Jee.. No w końcu zwróciłeś na mnie uwagę.. – powiedział Anioł z przekąsem.
- Przepraszam, myślała. Słuchaj. Wiesz może, dlaczego Alex pojawiła się na mojej drodze?
- A skąd ja miałbym to wiedzieć?
- No pytam tylko.. – odpowiedział. Zaczął myśleć o tym pierwszym dniu szkoły. Wtedy się poznali. – Chwila.. Ty specjalnie kazałeś się mi spytać się jej o ta klasę nie? Nieprzypadkowo wybrałeś ją?
- Kurcze sprytny jesteś… Nie przypuszczałem że rozgryziesz to tak szybko..
- Więc po co? – Jack wstał i podszedł do Anioła
- Nie wiesz? Na serio? To proste. Był Ci potrzeby ktoś, kto pomoże ci wyjść z tego całego bagna, kto pomoże ci się otworzyć i znowu żyć. Ona jest po to, aby pokazać ci, że możesz nie tylko istnieć ale także przeżyć własne życie. Nie mogłeś być wiecznie zdołowany, bo przez to się zatracałeś coraz bardziej. Ona ma pomóc ci z tego wyjść. I chyba dobrze jej idzie nie? – powiedział. Jack milczał. Myślał.
- A co by było, gdybym wtedy cię nie posłuchał? Gdybym spytał kogoś innego albo nie dosiadł się do niej? – spytał.
- Po pierwsze niemiałbyś tyle odwagi żeby spytać kogoś innego. Ale pomijając to, byłoby z tobą źle. Albo popadłbyś w depresje całkiem, albo dawno nie wytrzymałbyś i Bóg wie co byś zrobił. Nie widzisz? Ona cię odciąga od wszystkiego, poświęca się, bo chce dla ciebie jak najlepiej. Jest bardzo dobrą osobą o wielkim sercu.
- To dzięki niej dalej tu jestem.. ale co z tobą? Przecież to ty pomagałeś mi od początku. Nie wystarczyłoby to?
- Do pewnego czasu owszem. Ale dobrze wiesz, ze potrzebujesz osoby, do której możesz się przytulić, wyżalić, poczuć jej obecność tak dosłownie. A ja nie będę zawsze w takiej postaci, jak teraz.
- Ej, ej, chwila, bo nie nadążam. Chcesz mnie opuścić? Po tym wszystkim? – Jack zaczął nerwowo chodzić po pokoju.
- Nie. Ja będę z tobą zawsze, ale być może już za niedługo mnie nie zobaczysz nie usłyszysz tak dosłownie. Wtedy ona zastąpi moje miejsce.
- Ale ja chce też ciebie.
- Ja będę. Zawsze będziesz mógł ze mną rozmawiać ale już nie w taki sposób jak teraz. Ale to nic pewnego. Nie zależy to ode mnie. Nie myśl o tym, tylko dziękuj Bogu za to, że poznałeś ją.
- Ale to Ty mi kazałeś do niej zagadać.
- Owszem. Ale jak myślisz, kto jest za to odpowiedzialny? Kto jest odpowiedzialny za wszystko, co się tu dzieje?
- Bóg. – odpowiedział Jack szeptem. Anioł tylko przytaknął i zniknął.

            Po tej rozmowie Jack długo nie potrafił się otrząsnąć. Nagle jego przyjaciel ma zniknąć tak? Osoba która mu pomagała? Przecież on się załamie. Niby jest Alex, ale ona nie zrozumie tego, że najprawdopodobniej zniknie jego przyjaciel który jest aniołem. To nielogiczne.. 

niedziela, 27 stycznia 2013

"Skrzydła Anioła" 4 część II rozdziału


Jack spojrzał na nią z lekkim niedowierzaniem.
- Jesteś wierząca? – spytał.
- Tak. Wiem, pewnie dla Ciebie to dziwne ale owszem, jestem.
- Nie, to nie jest dziwne. Nie znam wielu osób które by się do tego przyznały. Poza tym ty jeszcze tam śpiewasz. Podziwiam cię.
- Nie ma za co.
- Jest. Ale .. nie myślałaś o tym, żeby śpiewać jeszcze gdzieś, nie tylko w kościele?
- Szczerze? Tak. Ale wiem że to nie jest realne.
- Dlaczego niby?
- No proszę cię, bądźmy realistami. A teraz wracajmy do roboty ok.?
- No niech będzie.
            Znowu zaczął grać. Tym razem dotarli do końca. Jack cały czas był wsłuchany w jej głos. Niesamowity. Słowa „Oh, he's under my skin, Just give me something to get rid of him, I've got a reason now to bury this alive, Another little white lie” rozbrzmiewały w jego uszach jeszcze długo po zakończeniu. To było aż niemożliwe.. Ona się tak w to wczuwała. Jej oczy wyrażały tak wiele emocji. Jej wyraz twarzy mówił tak wiele. Nawet jeśli ktoś nie znał angielskiego, domyśliłby się o co chodzi. Jack nigdy wcześniej nie widział czegoś takiego. Tylu emocji i uczuć na jednej, kruchej twarzyczce..
            Po chwili on postanowił się do niej dołączyć. Załapał melodię i cichutko podśpiewywał. Nie chciał jej przeszkadzać, wiec robił wszystko, by nie zwróciła na niego uwagi. Kiedy skończyli odezwała się:
- Ej.. czemu wcześniej nie śpiewałeś?
- Słyszałaś? – spytał lekko speszony.
- Tak.
- Przepraszam, nie chciałem przeszkadzać
- Nie przeszkadzałeś.. Wiesz co? Nieźle ci idzie. – powiedziała z uśmiechem.
- Tsa.. ale dziękuję, miło że tak uważasz.
- Nie ma za co. Poćwiczysz a będzie na prawdę dobrze.
            Pośpiewali jeszcze chwilę po czym stwierdzili, że wystarczy jak na jeden raz. Usiedli na łóżku. Zapadła cisza.
- Jack.. – odezwała się Alex.
- Tak?
- Jesteś wierzący?
- Wiesz.. zdaje mi się że tak.. tak, chyba mogę tak powiedzieć. A co? Czemu pytasz?
- Bo tak sobie myślałam… Zastanawiałaś się może, co by było, gdybyśmy się nie poznali? Jak by wyglądało nasze życie? Jaki Bóg miał dla nas plan?
- Jej… Teraz to mnie tym pytaniem zastrzeliłaś… Szczerze to na razie się nad tym nie zastanawiałem… Ale wygląda na to, ze chyba muszę.
- Znaczy nie, nie musisz. Ale ja ostatnio nad tym myślałam… Staram się to jakoś uporządkować, ale mi to nie wychodzi.
- Spokojnie. Jak coś wywnioskujesz, to wrócimy do tej rozmowy ok.? Ja też pomyśle.
- Nie ma sprawy. – uśmiechnęła się Alex. – A teraz przepraszam, ale musze lecieć. Robi się późno, a jeszcze trochę rzeczy do zrobienia zostało.
- No tak.. Może cię odprowadzę co?
- Nie, nie trzeba. Dzięki za dzisiaj. Pa – odpowiedziała i pożegnała go uśmiechem.

wtorek, 4 grudnia 2012

"Skrzydła Anioła" 3 cześć II rozdziału


Jack wziął gitarę i zaczął ją stroić. W tym czasie Alex wyjęła z torby teczkę z tekstami piosenek, chwytami itd. Nerwowo przeglądała kartki. W końcu znalazła co chciała. Zaczęła nucić. Chwilę później odezwał się Jack.
- Jesteś rozśpiewana?
- Owszem.
- To co, zaczynamy?
- Dajesz. – odpowiedziała z uśmiechem. Zaczął grać pierwsze akordy. „Am, C, G, Em.. powoli, nie pomyl się..” powtarzał w myślach. Jednak po chwili usłyszał jej głos. Aż go zatkało. Urwał. Tak melodyjnego, czystego, wręcz anielskiego głosu nie słyszał już dawno. Miała bardzo oryginalną barwę. Niby głos delikatny, ale z pazurem. Już czuł ze ta dziewczynę stać na wiele. Popatrzył na nią.
- Dziewczyno…
- Było aż tak źle? Jejku, nie wiedziałam, przepraszam.. – spuściła głowę.
- Nie, właśnie wręcz przeciwnie. Gdzieś ty chowała ten głos?
- Nie chowałam.. Śpiewam, nawet za dużo, ale i tak mało osób mnie słucha. Z reszta nie jest aż tak dobrze. Jest ok., nie narzekam, ale dalej pracuje.
- Skończ gadać głupoty. Masz cudowny głos i nie dyskutuj. I gdzie niby śpiewałaś?
- Na pewno chcesz wiedzieć?
- No skoro pytam, to raczej tak.
- W kościele.

piątek, 30 listopada 2012

"Skrzydła Anioła" 2 część II rozdziału


Chwilę później rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Jack na wpół przytomny poszedł je otworzyć.
- Hej – przywitała go z uśmiechem Alex. Już na pierwszy rzut oka można by zauważyć, że jest podekscytowana. Cała aż promieniała.
- Hej – odparł cicho Jack. – Proszę, wejdź.
- Ej, stało się coś? – spytała.
- Nie, nic. Po prostu.. mam zły dzień. Ale nie martw się, zaraz mi się polepszy. – odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- No ok, niech ci będzie. – powiedziała. Poszli na górę. Jack zostawił ją samą i poszedł do kuchni po coś do picia. Alex zaczęła powoli chodzić po pokoju i oglądać zgromadzone tam rzeczy. Najbardziej zaintrygował ją obraz, który według niej w ogóle nie pasował do wystroju. Przedstawiał on dziewczynkę huśtającą się na huśtawce. Za nią stał chłopak, na oko dobre parę lat starszy od niej. Wyglądało na to, że pomagał jej wzlecieć jak najwyżej. Dziewczynka miała długie, ciemne i kręcone włosy, bladą cerę i czarne oczy. Ubrana była w zieloną i zwiewną sukienkę w kwiatki. Była śliczna. Chłopak wyglądał podobnie, z tym że miał włosy obcięte na jeża a na sobie miał założone krótkie niebieskie spodenki i niebiesko-białą bluzkę. Niesamowita radość jaka biła z ich twarzy, zdawała się rozświetlać i tak jasny już obraz. Alex przejechała po nim palcami. W tym momencie do pokoju wszedł Jack. Speszona dziewczyna odeszła od obrazu.
- Przepraszam, nie powinnam dotykać..
- Spokojnie, nic się nie stało. Podoba Ci się?
- I to bardzo. – odparła z szerokim uśmiechem. – Przepraszam że to powiem ale nie pasuje mi tutaj zbytno.. te niebieskie ściany średnio się z nim komponują. Ale nie przejmuj się, rozumiem, bije z niego tak pozytywna energia że nie sposób go tu nie powiesić. Te jasne barwy, ta radość. Jest wyjątkowy. Nigdy nie widziałam czegoś podobnego. Nie myśl sobie że chcę tutaj skrytykować wygląd twojego pokoju, wręcz przeciwnie. Pewnie każdy zwraca na niego uwagę, prawda? – zaczęła mówić szybko i z ekscytacją. Jak zwykle była szczera w tym co mówi i nie zawsze zastanawiała się, czy jest to miejscu. - mogę wiedzieć skąd go masz?
- Mój tata go namalował. To pamiątka, i dlatego tu wisi. Jest ich wiele, ale ten lubię najbardziej. – odpowiedział Jack spokojnie. Alex wyraźnie się speszyła. Zaczerwieniła się.
- Jezu.. przepraszam cię. Ja naprawdę nie chciałam.. Gdybym wiedziała.. kurcze tak mi głupio..
- Spokojnie – powiedział z uśmiechem – naprawdę nic się nie stało. Przywykłem do tego że jesteś szczera do bólu.
- Ale nawet nie wiesz jak mi teraz głupio..
- Nie martw się. Mnie tez on tu nie pasuje ale.. nie umiem go zdjąć. Wiele mi on przypomina.. Tata malował go patrząc na mnie i na moją siostrę. Popatrz – powiedział podchodząc do okna. Alex poszła za nim. Pokazał palcem na wielkie drzewo z zawieszoną huśtawką. – Widzisz? Tata namalował nas, gdy z siostrą się tam bawiliśmy.
- Jej.. Twój tata miał niesamowity talent..
- Jeden z wielu – powiedział i uśmiechnął się. Spojrzała na niego. Dostrzegła, że zeszkliły mu się oczy. – Ale dobra, dość gadania. Weźmy się do pracy. W końcu po coś tu przyszłaś, prawda?

czwartek, 29 listopada 2012

"Skrzydła anioła" - 1 część II rozdziału


Od czasu tej rozmowy minął już miesiąc. Żadne z nich nie wróciło do rozmowy. Dzisiaj Jack zaprosił Alex do siebie. Podczas ostatniej rozmowy wyszło na jaw, że ona uwielbia śpiewać a że on gra na gitarze postanowili to wykorzystać.  Wprawdzie kiedyś marzył o założeniu zespołu czy czegoś podobnego ale to było dawniej. Wtedy jeszcze dopingowali go rodzice
            Alex poprosiła go, żeby spróbował zagrać piosenkę Skin od Alexz Johnson. Przesłuchał ją. „Oj nie będzie łatwo” pomyślał.
- Dasz sobię rade – powiedział Anioł, zjawiając się ni z tego ni z owego.
- O to ty. Dawno się nie widzieliśmy. Gdzieś się podziewał?
- Wiesz.. raz tu raz tam.. I w Azji i w Afryce..
- A tak na serio?
- Byłem przy Tobie. Ale jakoś nie widziałem potrzeby interweniować. Dobrze sobie radzisz..
- No ale mógłbyś się czasem odezwać. Już myślałem że zniknąłeś na stałe czy coś..
- Wiesz.. jeśli dalej będziesz sobie tak radził to możliwe że zniknę.
- Ej, czekaj. Ja wiem że jestem nieznośny ale nie zostawisz mnie tak. Stary, po tym wszystkim chcesz się nagle zmyć?
- Jak widać już mnie nie potrzebujesz. Znalazłeś sobie kogoś, kto mnie zastąpi.
- No przestań. Teraz mówisz jakbyś był zazdrosny o Alex. Słuchaj, żeby było jasne. Ona jest moją przyjaciółką, ale to TY byłeś ze mną zawsze, od samego początku, to TY mnie wspierałeś i to TY trzymałeś mnie przy życiu. Nie chce znowu stracić tak bliskiej mi osoby więc.. Nie rób scen i nie strasz mnie tak ok? Bo na zawał padnę..
- Wiesz co, to trochę bardziej skomplikowane. Kiedyś ci to wytłumaczę.
- Kiedyś? Czemu nie teraz?
- Nie ma czasu. Alex będzie tu za 3 minuty. – powiedział i zniknął zostawiając Jacka samego z tysiącami myśli

poniedziałek, 26 listopada 2012

Aj..

Przepraszam was! najpierw  nie miałam dostępu do internetu a potem byłam na rekolakcjach.. ale od jutra znowu nowe posty ; )