poniedziałek, 28 stycznia 2013

"Skrzydła Anioła" 5 część II rozdziału


Tuż po jej wyjściu pojawił się Anioł. Jack rozmyślając siedział na łóżku, jakby w ogóle nie widział jego przybycia. Myślał o tym, co powiedziała Alex. Może Bóg chciał dzięki niej pomóc mu się otworzyć? Może dzięki niej miał dostrzec piękno życia, znów zacząć się nim cieszyć?
- Ej mam pytanie – odezwał się Jack.
- Jee.. No w końcu zwróciłeś na mnie uwagę.. – powiedział Anioł z przekąsem.
- Przepraszam, myślała. Słuchaj. Wiesz może, dlaczego Alex pojawiła się na mojej drodze?
- A skąd ja miałbym to wiedzieć?
- No pytam tylko.. – odpowiedział. Zaczął myśleć o tym pierwszym dniu szkoły. Wtedy się poznali. – Chwila.. Ty specjalnie kazałeś się mi spytać się jej o ta klasę nie? Nieprzypadkowo wybrałeś ją?
- Kurcze sprytny jesteś… Nie przypuszczałem że rozgryziesz to tak szybko..
- Więc po co? – Jack wstał i podszedł do Anioła
- Nie wiesz? Na serio? To proste. Był Ci potrzeby ktoś, kto pomoże ci wyjść z tego całego bagna, kto pomoże ci się otworzyć i znowu żyć. Ona jest po to, aby pokazać ci, że możesz nie tylko istnieć ale także przeżyć własne życie. Nie mogłeś być wiecznie zdołowany, bo przez to się zatracałeś coraz bardziej. Ona ma pomóc ci z tego wyjść. I chyba dobrze jej idzie nie? – powiedział. Jack milczał. Myślał.
- A co by było, gdybym wtedy cię nie posłuchał? Gdybym spytał kogoś innego albo nie dosiadł się do niej? – spytał.
- Po pierwsze niemiałbyś tyle odwagi żeby spytać kogoś innego. Ale pomijając to, byłoby z tobą źle. Albo popadłbyś w depresje całkiem, albo dawno nie wytrzymałbyś i Bóg wie co byś zrobił. Nie widzisz? Ona cię odciąga od wszystkiego, poświęca się, bo chce dla ciebie jak najlepiej. Jest bardzo dobrą osobą o wielkim sercu.
- To dzięki niej dalej tu jestem.. ale co z tobą? Przecież to ty pomagałeś mi od początku. Nie wystarczyłoby to?
- Do pewnego czasu owszem. Ale dobrze wiesz, ze potrzebujesz osoby, do której możesz się przytulić, wyżalić, poczuć jej obecność tak dosłownie. A ja nie będę zawsze w takiej postaci, jak teraz.
- Ej, ej, chwila, bo nie nadążam. Chcesz mnie opuścić? Po tym wszystkim? – Jack zaczął nerwowo chodzić po pokoju.
- Nie. Ja będę z tobą zawsze, ale być może już za niedługo mnie nie zobaczysz nie usłyszysz tak dosłownie. Wtedy ona zastąpi moje miejsce.
- Ale ja chce też ciebie.
- Ja będę. Zawsze będziesz mógł ze mną rozmawiać ale już nie w taki sposób jak teraz. Ale to nic pewnego. Nie zależy to ode mnie. Nie myśl o tym, tylko dziękuj Bogu za to, że poznałeś ją.
- Ale to Ty mi kazałeś do niej zagadać.
- Owszem. Ale jak myślisz, kto jest za to odpowiedzialny? Kto jest odpowiedzialny za wszystko, co się tu dzieje?
- Bóg. – odpowiedział Jack szeptem. Anioł tylko przytaknął i zniknął.

            Po tej rozmowie Jack długo nie potrafił się otrząsnąć. Nagle jego przyjaciel ma zniknąć tak? Osoba która mu pomagała? Przecież on się załamie. Niby jest Alex, ale ona nie zrozumie tego, że najprawdopodobniej zniknie jego przyjaciel który jest aniołem. To nielogiczne.. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz